Monday, December 05, 2005


Zadanko na dziś: przeczytaj zaszyfrowana informację, a znajdziesz drogę do butelki ;-))

Friday, December 02, 2005

ZADANKO

*** Jak to wszystko wyjdzie to będzie chyba cud.... ;-) ***

========================================
Żeby potem nie było: na potrzeby tego zadania Neptun, ukontentowany pół litra Żubrówki, wyłączył prądy na Morzu Irlandzkim.
Więc proszę się mnie nie czepiać, że ich nie uwzględniłam ;-)) Neptun mnie lubi i zrobi dla mnie wszystko ;-P

Również jeśli się okaże, że kursy na watr jakie tu przyjęłam dla La Ruiny przekraczają jej fizyczne możliwości to nie moja wina - widocznie robiła to w czynie społecznym. ;-)

Rok przyjmujemy ten, tzn 2005
========================================

... Kiedy Kazio zszedł do nawigacyjnej zaznaczyć pozycję, GPS już nie działał. Przeczytał ostatnią pozycję sprzed godziny - 54° 30' N, 4° 36' W. La Ruina szła wesoło na wiejący z zachodu wiatr, trzymając KK = 328°... teoretycznie. Siedząca przy sterze Wiedźma jak zwykle sterowała po mazurskiemu piłując niemiłosiernie...

Wiadomość o padniętym GPSie nie wzbudziła jakiejś sensacji wśród załogi. Nie takie rzeczy się nam już psuły. Jedynie Japończyk pobiegł podniecony do Hadesu i wyszarpał stamtąd kawałek linki. Stefanek skombinowała z kambuza butelkę. Japończyk z Richterem zrobili z tego prowizoryczny log.
- "Osiem węzłów." - zakomunikował podekscytowany Japończyk.

Jan wzruszył dyskretnie ramionami, przeciez to było widać na pierwszy rzut oka. Ale jak sie Trzeci chce wykazać to niech mu będzie. Zszedł do swojej hundki i wyciągnął stamtąd sekstant i sztuczny horyzont. Wreszcie się trafiała okazja, żeby wypóbować nowe zabawki.

Mull of Galloway była jakby stworzona do brania na nią namiarów. Postawiona na wysokiej, 99-cio metrowej skale, wysoka na 26 m, błyskała uspokajająco co 20 sekund swoim białym światełkiem.

Richter wygrzebał z graciarni na dziobie kompas namiarowy i wziął na nią namiar = 323°. W tym czasie Jan zmierzył kąt pionowy, α = 58'. Przyjęli poprawkę na wiatr = 5. W nawigacyjnej, wśród różnych papierów dziwnego przeznaczenia udało się odszukać wartość dewiacji Ruiny. Wyglądało to mniej więcej tak:

KK

δ

KK

δ

000

+ 2,0

180

- 2,5

010

+ 2,5

190

- 3,0

020

+ 3,0

200

- 3,5

030

+ 3,5

210

- 4,0

040

+ 4,0

220

- 4,5

050

+ 4,5

230

- 4,5

060

+ 4,5

240

- 4,5

070

+ 4,5

250

- 4,0

080

+ 4,5

260

- 4,0

090

+ 4,0

270

- 3,5

100

+ 4,0

280

- 3,0

110

+ 3,5

290

- 2,5

120

+ 3,0

300

- 2,0

130

+ 2,5

310

- 1,5

140

+ 2,0

320

- 1,0

150

+ 1,0

330

0

160

- 0,5

340

+ 0,5

170

- 1,5

350

+ 1,5


Jan określil pozycję i zarządził zwrot przez sztag. Ruina położyła się na KK = 237°. Wiedźma starała się ją teraz trzymać równo.

Kolejny zwrot zrobilismy po godzinie i 20 minutach. Ruinka płynęła teraz KK = 331°. Richter zszedł na dół zaznaczyć pozycję i zrobić dla wszystkich grzane wino. Fajnie nam sie teraz płynęło, noc była ładna, wiało bardzo równo. Zbliżaliśmy się z powrotem do szkockiego brzegu. Kazio siedział na pokładzie i grał na gitarze. Richter i Jan grali w warcaby.

Po kolejnej godzinie i 15 minutach Jan postanowił wziąc namiar na wyraźnie już widoczne światła Mull of Galloway i Crammag. Kompas namiarowy pokazał - NK (Mull of Galloway) = 80°, NK (Crammag) = 53°. Po określeniu pozycji zrobiliśmy kolejny zwrot i Ruina szła teraz kursem KK = 242°.

Po godzinie zrobiliśmy kolejny zwrot. W trochę nieoczekiwanym kierunku. Chłopcy stwierdzili, że zanim skosztujemy irlandzkiego piwa wypada jeszcze zrobic zapas angielskiego sikacza na wypadek gdyby irlandzki guiness jednak nie spełnił ich oczekiwań. Kierowaliśmy sie więc w stronę Isle of Man, KK = 151°. Tuz po zwrocie Jan wziął pierwszy namiar na latarnię Portavogie, NK1 = 249°. Idąc teraz baksztagiem o dziwo wcale nie przyspieszyliśmy. Japończyk sprawdzał to dwa razy; wciąż robiliśmy 8 węzłów. Po godzinie Jan wziął drugi namiar, NK2 = 299°. Określił i zaznaczył pozycję. Wciąż płynęliśmy kursem KK = 151°.

Po półtorej godziny takiego płynięcia kolejna fala, przetaczająca się przez cały kokpit, zgasiła niefrasobliwie sterującej Wiedźmie kompas. Z dyskretnym westchnieniem Jan zaznaczył na mapie pozycję gdzie to się stało. Został nam już tylko wysłużony kompas namiarowy. Dobre i to.

Na szczęście na horyzoncie widać już było światła Calf of Man. Nie zastanawialiśmy sie dłużej. W Port Erin musieli mieć jakis sklep nocny, a do niego nie było już tak daleko. Przyjęliśmy kurs pilotowy na światełko Calf of Man i Ruina pożeglowała spokojnie w stronę wyspy...


=======================================

A teraz połącz WSZYSTKIE zaznaczone pozycje, zaczynając od ostatniej, potem ta z GPSa i dalej tak jak się pojawiały w zadanku.
Ciekawe, czy Ci wyjdzie obrazek jaki chciałam ;-)

Miłej zabawy!